Dług państwa polskiego przekroczył bilion złotych – podało Forum Obywatelskiego Rozwoju i z każdą sekundą rośnie o 1731 zł. Oznacza to, że dla spłacenia naszego wspólnego zadłużenia, każdy Polak musiałby aktualnie przekazać 26.338 zł!
Wspomniany bilion, czyli cyfra 1 i dwanaście 0 robią wrażenie. Warto więc wyjaśnić, co się składa na tę kwotę. Otóż, jest to zadłużenie wynikające z deficytów budżetowych państwa w kolejnych latach, zobowiązań samorządów oraz różnego rodzaju funduszy pozabudżetowych (np. Funduszu Ubezpieczeń Społecznych).
Jawny i ukryty
Teoretycznie polskie zadłużenie publiczne, podobnie jak każde zobowiązanie przeciętnego obywatela czy przedsiębiorstwa, winno być kiedyś spłacone. Trudno się jednak łudzić, że kiedyś się tak stanie. Tendencja ostatnich lat wskazuje, że dług przyrasta lawinowo, że nikt nie myśli o jego ograniczeniu. Dość powiedzieć, że w ciągu minionych 16 lat XXI w. nasze zadłużenie potroiło się! Na rok 2017 rząd zaplanował rekordowy deficyt budżetu państwa w wysokości blisko 60 mld zł.
Na dodatek FOR uważa, że to tylko część naszego zadłużenia, bo trzeba do niego doliczyć jeszcze tzw. dług ukryty, który wynosi ok. 3 bln zł! Ów dług ukryty, to kwota zobowiązań państwa do przyszłych płatności, np. konieczność wypłaty nabytych świadczeń emerytalno-rentowych. Krótszy czas pracy, podniesienie świadczeń wypłacanych przez państwo sprawiają, że rośnie różnica między tym co będzie wpływało do budżetu państwa, a tym co państwo obiecało wypłacić.
Możliwe scenariusze
Patrząc krótkoterminowo, ekonomiści uspokajają jednak, że nie grozi nam w najbliższym czasie katastrofa ekonomiczna. Dług publiczny trzeba bowiem odnosić do Produktu Krajowego Brutto (PKB), a ten sukcesywnie rośnie od kilku lat dzięki wysiłkom polskich przedsiębiorców. Doceniają to też agencje ratingowe, które oceniają naszą sytuację jako stabilną. Problemy mogą się pojawić, gdy dojdzie do spowolnienia gospodarczego, gdy wpływy do budżetu będą mniejsze, a tzw. wydatki sztywne (obowiązkowe), np. Program 500+, świadczenia społeczne, renty i emerytury, wciąż będą rosły.
Leszek Balcerowicz, Prezes FOR, zwraca też uwagę, że rosnący lawinowo dług publiczny ogranicza rozwój państwa, zniechęca do inwestowania, gdyż oznacza rosnące ryzyko załamania gospodarczego. Na dowód tej tezy eksperci FOR podają przykład Chorwacji, Słowenii i Węgier, czyli państw naszego regionu, które są bardziej zadłużone (w ujęciu procentowym) od Polski, i które osiągnęły najsłabsze wskaźniki rozwoju w regionie po rozszerzeniu Unii europejskiej na wschód. Wskazują też na Grecję, Włochy i Japonię, czyli państwa wysokorozwinięte właśnie z najwyższym długiem publicznym, które miały olbrzymie kłopoty ze wzrostem gospodarczym w ostatnich latach.