Według Komisji Nadzoru Finansowego, koszty pomocy osobom posiadającym kredyty denominowane we frankach szwajcarskich wyniosą od 9,1 mld zł (wg założeń ustawy przygotowanej przez Prezydenta Andrzeja Dudę), przez 11,1 mld zł (wg projektu grupy posłów Platformy Obywatelskiej), aż do 52,8 mld zł (wg projektu przepisów opracowanego przez grupę posłów Kukiz’15).
Propozycja Prezydenta
Pomoc frankowiczom była jednym ze sztandarowych haseł kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy. Od wyborów minęło już niemal 2 lata, a wciąż nie ma ostatecznej wersji pomysłu Prezydenta na rozwiązanie problemów, które pojawiły się po skokowej zmianie kursu franka szwajcarskiego. Dotychczasowe projekty były niedopracowane, nie zawierały dokładnych wyliczeń kosztów proponowanych działań dla systemu bankowego i były krytykowane zarówno przez ekonomistów, jak i samych zainteresowanych, czyli osoby posiadające kredyty we frankach szwajcarskich. Doszło nawet do tego, że przedstawiciele stowarzyszeń zrzeszających osoby z kredytami frankowymi urządzali manifestacje, by przypomnieć Prezydentowi o jego przedwyborczych obietnicach, kiedy to zapewniał, że nie należy wierzyć tym, którzy mówią, że problemu nie da się rozwiązać, że system bankowy tego nie wytrzyma.
Najnowsza propozycja Prezydenta zakłada, by banki oddały pożyczkobiorcom różnicę między dopuszczalnym spreadem (różnica między kursem kupna i sprzedaży waluty, która stanowi zarobek dla banku). Zasada ta dotyczyłaby kredytów, których umowy zostały zawarte między 1 lipca 2000 r. a 26 sierpnia 2011 r. (dzień wejścia w życie ustawy ustalającej maksymalną dopuszczalną wysokość spreadu).
Pomysły posłów
Propozycja posłów PO opisana jest w projekcie ustawy o „szczególnych zasadach restrukturyzacji walutowych kredytów mieszkaniowych w związku ze zmianą kursu walut obcych do waluty polskiej”. Zakłada ona, że kredytobiorca mógłby się ubiegać o przewalutowanie kredytu hipotecznego w walucie obcej wg kursu z dnia podpisania umowy restrukturyzacyjnej. Nie byłoby to jednak proste przewalutowanie, gdyż byłaby obliczana różnica między kwotą kredytu po przewalutowaniu, a kwotą zadłużenia jakie miałby do spłacenia kredytobiorca, gdyby pierwotną umowę kredytową zawarł z bankiem w polskich złotych. Gdyby wartość kredytu frankowego po przeliczeniu na złotówki była wyższa, to bank umarzałby część różnicy. W przypadku, gdyby po porównaniu kwota kredytu złotówkowego była wyższa, to nie podejmowano by żadnych działań.
Posłowie Kukiz’15 przygotowali projekt, który zakłada, że kredyty złotówkowe i te denominowane w obcych walutach, byłyby zrównane ze sobą. Krótko mówiąc, kredyty w walutach obcych byłyby traktowane tak, jakby zaciągnięte je od razu w złotówkach. Tę propozycję bardzo mocno popierają frankowicze, gdyż jest dla nich najkorzystniejsza, ale byłaby ona ciężka do udźwignięcia przez system bankowy, gdyż jej koszt KNF oszacowała na 52,8 mld zł.
Pod rozwagę
W dyskusjach polityków o pomocy frankowiczom bierze się przede wszystkim uwagę fakt, że skokowa zmiana kursu franka szwajcarskiego spowodowała drastyczny wzrost zadłużenia liczonego w złotówkach i znaczny wzrost comiesięcznych rat. Nie uwzględnia się zupełnie faktu, że koszty obsługi kredytu frankowego przez wiele lat były znacznie niższe niż złotówkowego i dopiero przed kilkunastoma miesiącami sumy wpłacone do banku przez osoby, które w tym samym czasie zaciągnęły kredyt frankowy i złotówkowy o tej samej wartości, zrównały się.
Trzeba też pamiętać, że gdyby został rozchwiany polski system finansowy, wystąpiłaby wysoka inflacja, co pociągnęłoby za sobą wzrost stóp procentowych ustalanych przez Radę Polityki Pieniężnej, a tym samym oprocentowania kredytów hipotecznych, to za kilka lub kilkanaście lat, podobny problem (drastyczny wzrost wysokości raty kredytowej) dotyczyłby wszystkich tych, którzy zaciągali kredyty hipoteczne od 2015 r., czyli w chwili rekordowo niskich stóp procentowych.