Wiceminister rozwoju poprosił Prezesa Narodowego Banku Polskiego o ponowne rozważenie wprowadzenia do obiegu banknotu o nominale 500 zł z wizerunkiem króla Jana III Sobieskiego.
O wprowadzeniu do powszechnego użytku banknotu o nominale 500 zł mówiło się w Polsce od dłuższego czasu. Narodowy Bank Polski oficjalnie potwierdził takie plany w 2015 r. przy okazji prezentacji zmodyfikowanego banknotu o nominale 200 zł. Oficjalne przedstawienie pięćsetki odbyło się w czerwcu br. Dowiedzieliśmy się wówczas, że znajdzie się na niej podobizna króla Jana III Sobieskiego i można nią będzie płacić od lutego 2017 r. Krok ten NBP uzasadniał wzrostem wartości obiegu gotówkowego, wzmożonym popytem na banknoty o nominale 200 zł i koniecznością obniżenia kosztów utrzymania strategicznych rezerw w gotówce. Był też argument, że nowy nominał nie pojawił się przez 21 lat (od 1995 r.), a w tym czasie znacznie wzrosły dochody Polaków. W efekcie banknot z najwyższym polskim nominałem miał najniższą siłę nabywczą wśród banknotów z najwyższymi nominałami w krajach Unii Europejskiej.
Światowe trendy
Decyzja NBP o wprowadzeniu do obiegu banknotu o wysokim nominale stała w sprzeczności ze światowym trendem mocnego wspierania transakcji bezgotówkowych i wycofywania banknotów z wysokim nominałem z obiegu. Na taki krok zdecydował się m.in. Europejski Bank Centralny, który wycofał z obiegu banknot 500 euro. Przyczyny były dwie. Po pierwsze, posługiwanie się wysokimi nominałami w codziennym życiu jest bardzo trudne. Sprzedawcy nie chcą ich przyjmować, gdyż „blokują” im one znaczną kwotę gotówki, którą potrzebuj raczej w „drobnych”, by móc sprawnie wydawać resztę. Po drugie, banknoty z wysokimi nominałami były bardzo chętnie używane przez przestępców. Unikają oni bowiem wszelkich rozliczeń bezgotówkowych, po których zostaje „ślad” w systemach bankowych, których historię można łatwo prześledzić.
Dążenie do ograniczenia obrotu bezgotówkowego wynika też z wysokich kosztów obsługi tego typu transakcji. Kosztuje wydrukowanie banknotów, zabezpieczenie ich transportu do banków, praca bankowców wypłacających/przyjmujących pieniądze czy liczenie ich, gdy wrócą już do bankowych skarbców.
Argumenty ministra
W swoim piśmie do Prezesa NBP, wiceminister rozwoju Tadeusz Kościński zwraca uwagę, że w Polsce koszty obsługi obrotu gotówkowego szacowane są na ok. 1 proc. Produktu Krajowego Brutto (PKB), czyli na kilkanaście miliardów złotych. Wskazuje też, że dzieli nas znaczny dystans od średniej unijnej w zakresie korzystania z transakcji bezgotówkowych.
Inny z argumentów przywołanych przez wiceministra odnosi się do konieczności uszczelnienia systemu podatkowego, ograniczenia istnienia „szarej strefy” w gospodarce. Takie rezultaty można osiągnąć m.in. dzięki promowaniu transakcji bezgotówkowych, systematycznemu obniżaniu maksymalnej wysokości transakcji gotówkowych.
Zdaniem ministra Kościńskiego wprowadzenie do obiektu banknotu o nominale 500 zł nie jest korzystne dla polskiej gospodarki. Jednocześnie minister sugeruje, by NBP rozważył możliwość wykorzystania przygotowanego banknotu jedynie do rozliczeń międzybankowych.