Przybywa kredytów długoterminowych, czyli takich, których okres zapadalności przekracza 5 lat, oraz opiewających na kwoty powyżej 100 000 zł. Zdaniem ekonomistów, gdyby doszło do kryzysu gospodarczego i wzrostu stóp procentowych, może to oznaczać kłopoty dla banków i kredytobiorców, gdyż wiele zobowiązań ma charakter konsolidacyjny i oparte są o zmienne oprocentowanie. Wiele gospodarstw domowych na spłatę swoich zobowiązań wydaje ponad połowę dochodów.
Jest dobrze, ale…
W opublikowanym niedawno raporcie na temat stabilności systemu finansowego, specjaliści z Narodowego Banku Polskiego piszą, że sektor jest dobrze przygotowany na ewentualne pogorszenie koniunktury gospodarczej, że banki rozważnie udzielają kredytów hipotecznych.
Analitycy zwracają jednak uwagę, że już teraz sprawozdania niektórych banków wskazują, iż kredytobiorcy posiadający zobowiązania powyżej 100 000 zł spłacają je gorzej, niż ci z mniejszymi kredytami. W momencie podwyżki stóp procentowych, co pociągnęłoby za sobą wzrost wysokości comiesięcznych rat, liczba osób mających kłopoty z terminowym regulowaniem rat z pewnością byłaby większa. Wskaźnik kredytów zagrożonych w przypadku zobowiązań do 100 000 zł wyniósł na koniec 2018 r. 9,8%, zaś dla wyższych kwot - 14,7%.
Szczególnie niepokojąco brzmi fakt, że gorzej od przeciętnej ze spłatą kredytów radzą sobie osoby prowadzące działalność gospodarczą. Dla tej grupy klientów wspomniane wskaźniki wynoszą – odpowiednio – 13,5% i 25,2%.
Rośnie zadłużenie
O ile analiza NBP brzmi dość uspokajająco, to bardziej alarmistycznie wygląda opublikowana latem przez Komisję Nadzoru Finansowego analiza zadłużenia gospodarstw domowych. Zwrócono w niej uwagę, że ok. 130 tysięcy kredytobiorców posiada nieruchomość, której wartość jest niższa, niż wysokość kredytu do spłaty. Na korzyść takich osób działają rosnące ceny nieruchomości, zagrożeniem są wahania kursowe oraz możliwe podwyżki stóp procentowych, co może mieć wpływ na zdolność terminowego regulowania zobowiązań.
W skrajnym przypadku może dojść do sytuacji, gdy niewypłacalny dłużnik zostanie pozbawiony nieruchomości, ale jej sprzedaż przez bank i tak nie pokryje w pełni zadłużenia.
W raporcie wskazano też, że ok. 200 000 gospodarstw domowych na spłatę rat przeznacza ponad połowę swoich dochodów. W ich przypadku, nawet niewielka podwyżka stóp procentowych, co przełoży się na wysokość comiesięcznych rat, może zachwiać zdolnością do regulowania należności, zwłaszcza, gdyby zbiegło się to z kłopotami z zatrudnieniem, nieoczekiwanymi poważnymi wydatkami.
Mierz siły na zamiary
W kontekście powyższych informacji warto przypomnieć zasadę, że decydując się na wzięcie kredytu nie należy zaciągać go na maksymalną kwotę, jaką bank jest w stanie zaoferować. Warto zostawić sobie margines bezpieczeństwa finansowego na wypadek wzrostu wysokości raty lub spadku dochodów, pojawienia się nadzwyczajnych wydatków. Dopasowanie się do nowej sytuacji jest wówczas łatwiejsze, niż renegocjonowanie z bankiem umowy kredytu w przypadku, gdy takiego marginesu nie ma.