Rząd spróbuje przekonać rodziców otrzymujących pieniądze w ramach Programu 500+, by nie wydawali całej kwoty na bieżące wydatki, ale by zainwestowali w Rodzinne Obligacje Skarbowe. Magnesem ma być wyższe od dostępnego na rynku (czy to na lokatach czy na „zwykłych” obligacjach skarbowych) oprocentowanie.
Obligacje, czyli rodzaj pożyczki
Zacznijmy od tego, czym są obligacje. Są to papiery dłużne, czyli rodzaj swego rodzaju wieloletnie pożyczki, której udzielają emitentowi (np. skarb państwa, jednostka samorządu terytorialnego, firma) ci, którzy nabywają obligacje. Dzięki zebranym środkom emitent może zrealizować ważne dla niego zadania (np. finansowanie wydatków, budowa infrastruktury drogowej, zakup nowych technologii). Nabywca obligacji za ich zakup otrzymuje „wynagrodzenie”, czyli odsetki od zainwestowanej kwoty.
Wysokość oprocentowania musi być atrakcyjna dla nabywców, więc na ogół ustalana jest na wyższym poziomie niż oprocentowanie innych „bezpiecznych” inwestycji (np. lokat). Przy ustalaniu oprocentowania obligacji bardzo ważna jest też wiarygodność emitenta. Jeśli jest on mało znany, planowane przedsięwzięcie niesie ze sobą większe ryzyko, musi on zaoferować wyższe oprocentowanie, by znaleźli się chętni chcący zaryzykować powierzenie emitentowi swoich funduszy.
Zakup obligacji emitowanych przez skarb państwa czy samorządy praktycznie nie niesie ze sobą żadnego ryzyka. Ryzyko niepowodzenia przedsięwzięcia, a tym samym utraty pieniędzy, występuje przy kupnie obligacji emitowanych przez firmy. Stąd samodzielne inwestowanie w obligacje korporacyjne poszczególnych emitentów zalecane jest raczej osobom z odpowiednim wykształceniem i doświadczeniem. Przeciętny Kowalski winien raczej inwestować w fundusze inwestycyjne oparte na obligacjach korporacyjnych. Zarządzający nimi menadżerowi starannie dobierają do swojego „koszyka” obligacje kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu firm różnej wielkości, z różnych dziedzin, potrzebujących pieniędzy na zróżnicowane przedsięwzięcia, by w ten sposób zminimalizować ryzyko utraty pieniędzy przez nabywców jednostek takiego funduszu.
Pomysł rządu
Rząd chce wyemitować obligacje, które miałby wykupić za 6 lub 12 lat. Mają być one emitowane w cyklach miesięcznych i sprzedawane przez placówki banku PKO BP, Dom Maklerski tego banku oraz przez internet. Wg założeń, ma to być sposób długoterminowego oszczędzania na przyszłe potrzeby dzieci, np. edukację na uczelni wyższej, założenie firmy, zakup mieszkania,
Oprocentowanie Rodzinnych Obligacji Skarbowych ma być ustalane w oparciu o wskaźnik inflacji powiększony o specjalną „premię”. W pierwszym roku obligacje 6-letnie byłyby oprocentowane na 2,6 proc., a te 12-letnie – na 3 proc.
Rząd przewiduje możliwość wcześniejszego wycofania oszczędności przez nabywcę. W takim przypadku wysokość zgromadzonych odsetek ma być pomniejszana o 0,70 zł (w przypadku obligacji 6-letnich) lub 2 zł (w przypadku obligacji 12-letnich).
Przekładanie wydatków
Od samego początku Programu 500+ pojawiają się glosy, że budżetu państwa nie stać na taki wydatek. Nawet wicepremier Mateusz Morawiecki czy były już Minister Finansów Paweł Szałamacha przyznawali w swych wypowiedziach, że to program na kredyt. Padały zapewnienia, że część środków z tego programu wróci do budżetu państwa w postaci podatków dochodowych (od osób, które dzięki wydatkom rodziców nieco więcej zarobią, np. organizatorzy zajęć dodatkowych dla dzieci i młodzieży) i pośrednich (np. VAT od towarów i usług nabytych przez rodziców).
Teraz rząd podejmuje próbę „zatrzymania” w budżecie państwa choćby części pieniędzy z Programu 500+. Wypłacane co rok odsetki od kupionych obligacji, będą znacznie mniejszym obciążeniem dla budżetu państwa. Wykup Rodzinnych Obligacji Skarbowych za 6 lub 12 lat byłby już zmartwieniem innego rządu. Można się spodziewać, że po upływie wspomnianych okresów, państwo zaproponuje „przekształcenie” obligacji „starej” emisji” w obligacje kolejnej emisji na specjalnych warunkach, byle tylko odwlec moment, w którym będzie musiało oddać całą kwotę należną nabywcy obligacji.