Coraz więcej rodzin, które skorzystały z rządowego Programu Rodzina na Swoim, płaci wyższe raty od zaciągniętych kredytów hipotecznych. Różnica w racie wynosi od ok. 250 zł nawet do 400 zł. Za kilka miesięcy może być jeszcze drożej.
Rządowy Program Rodzina na Swoim działał w latach 2007-2013. Największą popularnością cieszył się od roku 2009, kiedy to zniesiono część ograniczeń i zakończyła się era tanich kredytów walutowych. Ostatnie kredyty mieszkaniowe w jego ramach uruchomiono w 2013 r.
Zgodnie z założeniami programu, rząd dopłacał przez 8 lat do zaciągniętego kredytu hipotecznego mniej więcej połowę odsetek należnych do każdej raty. Co miesiąc rządowe wsparcie traci ok. trzy tysiące rodzin. W kolejnych miesiącach będzie ich jeszcze więcej, bo w latach 2010-2012 każdego roku udzielano niemal 50 tysięcy kredytów hipotecznych objętych tym programem.
Bez obaw
Banki nie obawiają się wzrostu liczby „trudnych” kredytów. Przekonują, że badając zdolność kredytową potencjalnych kredytobiorców ubiegających się o kredyt w ramach Programu Rodzina na Swoim, uwzględniały w swoich obliczeniach fakt, że po ośmiu latach utracą oni rządowe wsparcie i będą musieli samodzielnie spłacać wszelkie koszty. Wskazują też przy tym, że w ostatnich latach spadło bezrobocie i wzrosły płace, więc sprostanie spłacie wyższych rat nie powinno być dla zdecydowanej większości beneficjentów dopłat żadnym problemem.
Może być gorzej
Utrata dopłat przez coraz większą rzeszę uczestników tego programu, to nie jedyne zagrożenie dla rynku kredytów hipotecznych. Wobec utrzymującej się presji na podwyższanie wynagrodzeń i rosnącej inflacji, za kilka miesięcy Rada Polityki Pieniężnej zapewne podejmie decyzję o podwyżce stóp procentowych, co przełoży się na skokowy wzrost wskaźnika WIBOR, który jest częścią oprocentowania kredytów hipotecznych. Wg szacunków Rzecznika Finansowego, w przypadku kredytu na 300 tys. zł zaciągniętego na 30 lat, wzrost oprocentowania z 4 do 7 procent będzie oznaczał podwyżkę comiesięcznej raty o ok. 600 zł.
To już poważna kwota, trudna do „ukrycia” w domowym budżecie. Zwłaszcza, jeśli doda się do niej wyższe zobowiązania związane z zakończeniem okres rządowych dopłat.
Cieszyć się za to mogą posiadacze kredytów denominowanych we frankach szwajcarskich. Kurs tej waluty spada i wg ekspertów, trend ten utrzyma się w najbliższych miesiącach. Pojawiły się nawet głosy, że rządowa pomoc dla „frankowiczów” może nie być wcale potrzebna.
