Lepiej założyć lokatę 12-miesięczną oprocentowaną 3% w skali roku, czy może taką z oprocentowaniem 2,9% na trzy miesiące, którą potem przedłużymy na podobnych warunkach na kolejne trzy miesiące, potem znów i znów? Prawidłowa odpowiedź – korzystniej założyć kolejne lokaty na krótsze okresy, nawet z nieco niższym oprocentowaniem. Skorzystamy bowiem z procentu składanego, zadziała tzw. efekt kuli śnieżnej.
Poszukiwanie jak najlepszej oferty pomnażania swoich oszczędności jest zupełnie naturalne. Skoro już udało nam się zaoszczędzić, to chcemy, by realna wartość naszych pieniędzy rosła, a nie była zmniejszana przez inflację. Nie jest to łatwe, bo trzeba jeszcze pamiętać o podatku od zysków kapitałowych, tzw. podatku Belki, który pochłania 19% zysku.
Poszukiwanie najlepszych rozwiązań
Banki, które potrzebują gotówki, by swobodnie prowadzić akcję kredytową, bardzo chętnie reklamują swoje produkty oszczędnościowe (np. konta oszczędnościowe, lokaty), kuszą ich wysokim oprocentowaniem. Po bliższym zbadaniu oferty okazuje się, że nie jest ona wcale taka rewelacyjna.
Propozycje z promocyjnym oprocentowaniem na ogół adresowane są do nowych klientów (w warunkach promocji jest sprecyzowane kogo bank traktuje jako „nowego klienta”. Przeważnie są to osoby, które nie miały w danym banku żadnego lub wskazanych produktów, w określonym czasie) i często dostępne pod warunkiem skorzystania z innych produktów danego banku (najczęściej trzeba założyć konto osobiste, podpisać umowę karty kredytowej), albo obowiązują tylko w przypadku ulokowania w banku nowych środków. Na dodatek podwyższone oprocentowanie obowiązuje tylko przez krótki czas (na ogół przez trzy, cztery miesiące) i do określonej kwoty (na ogół 100.000 zł lub 200.000 zł, choć zdarzają się i niższe/wyższe limity).
Paradoksalnie wszystkie te warunki mogą działać na korzyść oszczędzającego, choć wymagają od niego poświęcenia czasu na śledzenie promocji ogłaszanych przez różne banki.
Konto tu, lokata tam
Mając do ulokowania kilkanaście tysięcy złotych, „zabawa” w dzielenie ich między produkty w kilku bankach, nie jest raczej warta zachodu, ale przy większych kwotach staje się już opłacalna.
Rzecz w tym, by nie bać się kontaktów z bankiem – otwierania/zamykania kont osobistych, zakładania lokat tu i tam. Wszak w dobie bankowości elektronicznej wiele rzeczy można zrobić zdalnie, bez konieczności tracenia czasu na odwiedzenie placówki bankowej.
Oto przykładowy schemat działania pozwalający do maksimum wykorzystać najlepsze oferty dostępne na rynku. Naszym głównym bankiem jest instytucja A, w której mamy 40.000 zł na koncie oszczędnościowym oprocentowanym na 1% w skali roku. Bank B proponuje akurat nowym klientom, którzy założą w nim konto osobiste, lokatę na 3% w skali roku na 4 miesiące. Jeśli konto prowadzone jest bezpłatnie bez żadnych warunków, to zakładamy sobie takie konto i korzystamy z wysokiego oprocentowania na lokacie, powiedzmy na kwotę 10.000 zł.
Pozostałą kwotę trzymamy w „pogotowiu”, bo może coś atrakcyjnego pojawi się w ofercie banku C. Faktycznie, startuje promocja podwyższonego oprocentowania na koncie oszczędnościowym. Jedynym warunkiem jest założenie absolutnie bezpłatnego konta osobistego i ustalenie z niego zlecenia stałego, dzięki któremu na konto oszczędnościowe co miesiąc będzie wpływało min. 20 zł. Nic trudnego, możemy sobie pozwolić na przelewanie 20 zł na konto oszczędnościowe, by cieszyć się na nim podwyższonym oprocentowaniem, powiedzmy, dla kolejnych 10.000 zł.
Po pewnym czasie może się pojawić atrakcyjna oferta w banku D i skorzystamy z niej, lokując tam kolejną część swoich oszczędności. W naszym podstawowym banku, czyli A, mamy teraz już niewielką kwotę, więc, gdy pojawi się w nim propozycja podwyższonego oprocentowania dla nowych środków, przelewamy je z innego banku, gdzie już się skończyły promocyjne warunki i korzystamy wyższego oprocentowania.
Strategia dzielenia…
Podzielenie oszczędności na większą liczbę części daje dużo większe możliwości transferu środków między bankami, wykorzystywania pojawiających się na rynku atrakcyjnych ofert oszczędzania. Ważne, by po skorzystaniu z oferty danego banku zamykać w nim produkty, które otworzyliśmy. W ten sposób po pewnym czasie znów będziemy dla tej instytucji nowym klientem i skorzystamy z promocji adresowanych do tej kategorii klientów.
Jeśli jednak w jakimś banku zostawimy środki, to wskazane jest, by ich saldo było jak najniższe. Dzięki temu łatwo nam będzie spełnić warunek wpływu nowych środków.
i mnożenia
Warto tu jeszcze wspomnieć o działaniu procentu składanego, przypominającego tytułowy efekt „kuli śnieżnej”, która w miarę toczenia staje się coraz większa. Sprowadza się on do tego, że deponowanie kwoty podstawowej wraz z odsetkami, daje w kolejnym okresie większy zysk. Im więcej takich cykli, im wyższa kwota „zarobionych” wcześniej odsetek „pracuje” na pomnożenie naszych oszczędności, tym efekt jest bardziej zauważalny.
Prześledźmy to na przykładzie 4-miesięcznej lokaty na 3% w skali roku. Po pierwszym okresie z 10.000 zł mamy, już po odliczeniu podatku Belki, 1081 zł Lokujemy całą tę kwotę w nowy produkt. Po kolejnych 4 miesiącach, przy identycznym oprocentowaniu, będziemy mieli do dyspozycji 10.081,66 zł, . Dodatkowy zysk wygenerują nam bowiem „zarobione” wcześniej odsetki. Przy wyższym oprocentowaniu, przy dłuższych okresach oszczędzania, efekt jest dużo lepiej widoczny.
Trzej Polacy
Bardzo dobrze zobrazowali to analitycy portalu Money.pl, którzy pokazali sytuację finansową trzech Polaków – Malkontenta, Obojętnego i Dociekliwego. Pierwszy uznał, że nie warto oszczędzać w banku, że najlepiej chować oszczędności w przysłowiowej „skarpecie”. Drugiemu nie chciało się śledzić oferty rynkowej, więc odkładał swoje oszczędności na przypadkowych lokatach. Dociekliwy poszukiwał atrakcyjnych ofert, wybierał te najlepsze (w kalkulacji przyjęto, że były one oprocentowane o 1 punkt procentowy wyżej niż średnia rynkowa). Każdy z nich miał przez 10 lat (od maja 2008 do maja 2018 r.) co dwa miesiące do dyspozycji tysiąc złotych.
Obliczenia pokazały, że po tym okresie Malkontent miał w „skarpecie” 60.000 zł. Obojętny, po odliczeniu podatku Belki, uzbierał 66.900 zł a Dociekliwy aż 70.100 zł! Jak widać, wybieranie lokat oprocentowanych zaledwie o 1 punkt procentowy wyżej, pozwoliło Dociekliwemu „zarobić” o 3.200 zł więcej niż Obojętnemu.
Przedłużenie oszczędzania na podobnych zasadach na kolejne 10 lat sprawiłoby, że Malkontent posiadałby 120.000 zł, Obojętny – 154.300 zł, a Dociekliwy aż 171.000 zł. Różnica zysków Dociekliwego w stosunku do Obojętnego wzrosła więc z 3.200 zł do 16.800, czyli wyniosła 13.600 zł. Po kolejnych 10 latach wynosiłaby już 31.200 zł!