Coraz wyższe raty kredytów, rosnące ceny w sklepach, podwyżki różnego rodzaju opłat i nie nadążający za nimi wzrost wynagrodzeń mogą doprowadzić do sytuacji, że część osób nie będzie mogła regulować swoich zobowiązań. Podpowiadamy, co można zrobić, by tego uniknąć i radzimy, jak postępować, gdyby kłopoty jednak się pojawiły.
Panowanie nad domowym budżetem to nie łatwa sztuka. Zwłaszcza, gdy na jego delikatną stabilność nagle zaczyna wpływać wiele czynników powodujących wzrost wydatków, z których nie sposób zrezygnować. Wszak trzeba płacić za prąd, gaz, czynsz, kupować żywność, regulować raty zaciągniętych kredytów. W takiej sytuacji należy przyjąć odpowiednią taktykę postępowania, spróbować podjąć działania, które pozwolą przesunąć niektóre wydatki lub je ograniczyć. Nie będziemy przekonywali do poszukiwania lepiej płatnej pracy czy dodatkowego zarobku, bo wiemy, że to trudne, często niewykonalne.
Zapłać co musisz, a później rezygnuj
Konta osobiste nie są oprocentowane, więc trzymanie na nich pieniędzy nie przynosi żadnych zysków. Dlatego najlepiej zaraz po otrzymaniu wynagrodzenia zapłacić czynsz i rachunki za prąd, gaz, wodę. Potem przejść do opłacenia różnego rodzaju abonamentów – za telefon, Internet, telewizję kablową, zastanawiając się przy tym, czy zakres pakietów jest adekwatny do tego, z czego faktycznie korzystamy. Może nie potrzebujemy aż tak dużej „paczki” Internetu, tak wielu kanałów telewizyjnych i można ograniczyć wydatki przechodząc na niższy abonament.
Następnie przejdźmy do wszelkiego rodzaju innych wydatków stałych. Może są wśród nich takie, które opłacamy z „przyzwyczajenia”, choć ze związanych z nimi usług nie korzystamy, np. wejściówka na siłownię, dostęp do jakiegoś serwisu, i sensowniejsze będzie jednorazowe opłacenie możliwości skorzystania z nich.
Po opłaceniu rachunków mamy jasność jakimi środkami dysponujemy do końca miesiąca. Odliczając kwotę, którą orientacyjnie wydajemy na żywność, zobaczymy ile zostało nam na przyjemności, będziemy mieli świadomość na co nas stać. Może okazać się, że na niewiele. Wieczorne wyjście ze znajomymi do lokalu może trzeba będzie zastąpić spotkaniem w domu, weekendowy wypad za miasto spacerem w okolicy. Trudno, lepsze to niż narobienie sobie długów, z których ciężko będzie wyjść.
Uruchom oszczędności
Drugi pakiet działań mogących chronić przed popadnięciem w długi, to sięgnięcie po zgromadzone oszczędności. Należy z nich korzystać z umiarem, bo nigdy nie ma pewności, czy nie przyjdą jeszcze cięższe czasy, gdy każda złotówka będzie miała wielkie znaczenie.
A co z tymi, którzy nie mają żadnych pieniędzy odłożonych na czarną godzinę? Teraz już wiedzą, że jak będą bardziej sprzyjające okoliczności, to powinni zadbać o zgromadzenie oszczędności. Zanim to się jednak stanie trzeba ratować się w inny sposób. Można częściej sięgać po kartę kredytową czy pomyśleć o kredycie odnawialnym w rachunku. To rozwiązania, które pozwolą przesunąć część wydatków na później, ale polecane są tylko tym, którzy spodziewają się wkrótce dopływu gotówki, którą będą mogli spłacić zadłużenie.
Inna opcja to poproszenie o pożyczkę rodzinę bądź znajomych, ale pod warunkiem, że faktycznie będziemy w stanie oddać pieniądze w umówionym terminie. W przeciwnym wypadku nie należy sięgać po to rozwiązanie, by nie popsuć stosunków z pożyczkodawcą.
Nie unikać kontaktów z wierzycielem
Gdyby wszystkie powyższe rady nie pozwoliły na zapanowanie nad domowym budżetem, to trzeba otwarcie się do tego przyznać przed samym sobą i wierzycielem. Unikanie kontaktu z nim to najgorszy wybór z możliwych – dług będzie narastał i na dodatek stracimy wiarygodność. Znacznie lepiej jest poinformować zawczasu o swoich kłopotach i wspólnie poszukać rozwiązania satysfakcjonującego obie strony. Może to być odroczenie terminu spłaty raty, czy zmiana jej wysokości, rozłożenie należności za jakąś usługę na raty. Kredytodawcy czy dostawcy usług na ogół życzliwie podchodzą do tego typu próśb jeśli są one zgłaszane z wyprzedzeniem i rzetelnie uzasadnione. To dla nich lepsze rozwiązanie niż wszczynanie kosztownego i czasochłonnego postępowania windykacyjnego, którego zwieńczeniem może być kosztowna dla dłużnika egzekucja komornicza.
Wybierając, którąś z tych opcji co prawda spłacimy zadłużenie później, zapłacimy nieco wyższe odsetki, ale za to zachowamy wizerunek solidnego partnera. Poniesione dodatkowe koszty będą i tak niższe niż obsługa nowego kredytu (czego nie zalecamy, ze względu na możliwość wejścia w spiralę zadłużenia).
Co się dzieje z dłużnikami?
Niemal każda instytucja ma opracowane procedury postępowania z klientami, którzy nie są w stanie zapłacić, ale chcą. Również banki. Zapewne otrzymamy propozycję wakacji kredytowych, w ramach których zawieszona zostanie spłata całej raty lub kapitału. To wszystko może nam wydłużyć okres kredytowania lub podnieść raty w przyszłości, jednak jest rozwiązaniem, które w trudnym momencie może być korzystne dla obu stron.
Bankom, zarządcom nieruchomości, dostawcom wody, gazu czy telekomom wcale nie zależy na toczeniu spraw sądowych, odcinaniu dostaw czy eksmisji. Wszyscy chcą tylko pieniędzy wynikających z umowy. Dlatego są w stanie iść na rękę i oferują rozwiązania, które zadowolą obie strony. Nie oznacza to, że ktokolwiek anuluje zadłużenie.
Znacznie lepiej porozumieć się zanim zostaniemy dłużnikami. W grę wchodzi bowiem nie tylko konieczność uregulowania zadłużenia, ale i poniesienia dodatkowych kosztów, np. związanych z ponownym przyłączeniem prądu czy gazu, utraty rabatów przyznanych w podpisanej umowie z firmą telekomunikacyjną czy dostawcą kanałów telewizyjnych.
Na tej liście lepiej nie widnieć
Wspomniane koszty to niejedyne dolegliwości. Możemy również trafić do rejestru dłużników prowadzonego przez Biuro Informacji Gospodarczej. Wystarczy, że suma zobowiązań w jednej instytucji wyniesie 200 zł, a termin płatności zostanie przekroczony o 30 dni. Czyli wystarczy jeden niezapłacony rachunek za telefon, gaz lub za czynsz, czy rata pożyczki.
Co oznacza obecność w rejestrze dłużników? Przede wszystkim to, że najprawdopodobniej nie podpiszemy umowy abonamentowej, w której płatność jest „z dołu”, nie otrzymamy pożyczki, nie kupimy nic na raty w sklepie.
– Jedyną metodą, aby zniknąć z rejestru dłużników, jest spłacenie całości zobowiązania. Zanim to zrobimy, będziemy w bazie BIG, do której zapytanie wysyła wiele instytucji, nie tylko banki, zanim zawrą z klientem umowę. A dopisać do rejestru, po spełnieniu powyższych warunków, może nas każdy przedsiębiorca, nawet osiedlowy dostawca Internetu – przestrzega Halina Kochalska z BIG InfoMonitor. – Dlatego najkorzystniej jest zapobiegać, czyli wyjść z propozycją ugody zanim minie termin płatności za fakturę, aby porozumieć się w sprawie rat najpóźniej do 30 dnia od daty zapłaty – radzi.
W tekście wykorzystano materiały prasowe BIG InfoMonitor