Oszczędzania czy inwestowania nie powinno się traktować jako działania, które da wysoki i natychmiastowy zysk. Przedsięwzięcia tego typu na ogół obarczone są bardzo wysokim ryzykiem poniesienia straty. Mądre pomnażanie pieniędzy to długofalowe odkładanie pieniędzy z wykorzystaniem różnych instrumentów finansowych, reinwestowaniem osiąganych zysków.
Wielu z nas rezygnuje z oszczędzania czy inwestowania tłumacząc się, że z tymi moimi kilkoma złotymi i tak nic nie uzbieram/nie zarobię. To błędne podejście. Regularne odkładanie nawet niewielkich kwot może w konsekwencji dać znaczącą kwotę oszczędności; podobnie regularne inwestowania. W pierwszym przypadku działa bowiem efekt kuli śnieżnej (odsetki generują kolejne odsetki) a w drugim ograniczamy ryzyko, że kupimy na „górce” i doznamy straty w razie spadku notowań; raz kupimy drożej, innym razem taniej i tym samym rośnie prawdopodobieństwo osiągnięcia zysku.
Skąd wziąć pieniądze, by zacząć oszczędzać? Wcale nie są konieczne wielkie wyrzeczenia. Można ograniczyć ilość wyjść do restauracji i częściej jadać w domu, zrezygnować z subskrypcji, z których nie korzystamy, obniżyć abonament za różne usługi, poszukać oszczędności w innych miejscach domowego budżetu. Każda kwota ma znaczenia i może zacząć przynosić zyski.
Procent składany
Pieniądze możemy pomnażać z myślą o konkretnym celu (np. ułatwienie dzieciom startu w dorosłe życie, emerytura, wymarzona podróż) lub z chęcią stworzenia sobie poduszki finansowej, czyli puli środków, po którą sięgniemy w razie pojawienia się większych, nieprzewidzianych wydatków. Skorzystanie z oszczędności pozwoli nam rozwiązać kłopoty finansowe bez konieczności zaciągania zobowiązań finansowych, co może wiązać się ze stresem, a na pewno oznacza dodatkowe koszty związane z koniecznością zapłacenia kredytodawcy odsetek, prowizji i innych opłat.
Odkładanie nawet niewielkich kwot i reinwestowanie wypracowanego przez nie zysku przynosi bardzo dobre efekty, przypominające toczącą się kulę śnieżną, która w miarę kolejnych obrotów staje się coraz większa. W finansach takie zjawisko nazywa się procentem składanym. Sprowadza się ono do tego, że deponowane kwoty podstawowe wraz z odsetkami, dają w kolejnych okresach coraz większy zysk. Im więcej razy cały proces się powtórzy, im wyższa kwota „zarobionych” wcześniej odsetek „pracuje” na pomnożenie oszczędności, tym efekt jest bardziej widoczny.
Różnica rośnie z latami
Świetnie zobrazowali to analitycy portalu Money.pl przedstawiając sytuację trzech osób – Malkontenta, Obojętnego i Dociekliwego. Pierwszy chował oszczędności w przysłowiowej „skarpecie”. Drugi lokował pieniądze na przypadkowych lokatach. Dociekliwy wybierał najlepsze oferty dostępne w danym momencie na rynku (analitycy przyjęli, że były one oprocentowane o 1 punkt procentowy powyżej średniej rynkowej). Każda z tych osób miała przez 10 lat (od maja 2008 do maja 2018 r.) co dwa miesiące do dyspozycji tysiąc złotych.
Po tym okresie Malkontent miał 60.000 zł. Obojętny, po uwzględnieniu podatku od zysków kapitałowych – 66.900 zł, a Dociekliwy aż 70.100 zł! Zastosowanie identycznych zasad przez kolejne 10 lat sprawiłoby, że Malkontent posiadałby 120.000 zł, Obojętny – 154.300 zł, a Dociekliwy aż 171.000 zł. Jak widać, różnica zysków Dociekliwego w stosunku do Obojętnego początkowo wyniosła 3.200 zł, po kolejnym okresie wzrosła do 16.700, po kolejnych 10 latach wynosiłaby już ponad 31 tys. zł! I to przy założeniu, że Dociekliwy wybierałby tylko produkty niewiele „lepsze” niż średnia rynkowa”, a przecież, zgodnie ze swoją naturą, poszukiwałby możliwości osiągnięcia jak najwyższego zysku.
Ostrożne inwestowanie
Mając już poduszkę finansową na nieprzewidziane wydatki można zacząć myśleć o pomnażaniu pieniędzy nie przez oszczędzanie, ale inwestowanie, które jest bardziej ryzykowne i nie zawsze musi przynieść zyski.
Zanim zainwestujemy pierwsze środki warto przyjrzeć się dostępnym możliwościom, poznać zasady działania poszczególnych produktów, poczytać opinie ekspertów, a nawet wziąć udział w organizowanych przez instytucje finansowe szkoleniach online dla początkujących. Najlepiej zacząć od instrumentów finansowych, z którymi nie wiąże się wielkie ryzyko, które nie wymagają specjalistycznej wiedzy i stałego śledzenia sytuacji na rynkach finansowych.
Konkretne działania będą uzależnione od kwoty jaką mamy do dyspozycji (nigdy nie należy inwestować wszystkich środków, zawsze trzeba sobie zostawić część z nich na koncie oszczędnościowym, by były „pod ręką”, tak na wszelki wypadek), naszej skłonności do ryzyka oraz tego przez jaki czas chcemy inwestować (krótko- czy długoterminowo). Niezależnie od wybranej strategii należy pamiętać o dywersyfikacji, czyli korzystaniu z różnych instrumentów finansowych, różniących się między sobą stopniem ryzyka, okresem inwestycji, związanych z różnymi sektorami gospodarki.
Bardzo wiele możliwości
Do najbezpieczniejszych produktów, dostępnych praktycznie dla każdego, zalicza się obligacje skarbu państwa, czyli dłużne papiery wartościowe emitowane przez skarb państwa w celu zaspokojenia potrzeb finansowych jego budżetu. Bankructwo państwa jest mało prawdopodobne, więc ryzyko, że nie dostaniemy obiecanych odsetek jest niewielkie. Wspomniane obligacje cieszą się dużą popularnością zwłaszcza w okresie inflacji, gdyż oprocentowanie niektórych z nich uzależnione jest od wskaźnika wzrostu cen, dzięki czemu zapewniają ochronę przed utratą ich wartości. Inaczej jest z obligacjami korporacyjnymi emitowanymi przez firmy w celu pozyskania pieniędzy na realizację planów inwestycyjnych, gdyż inflacja rodzi ryzyko, że przedsięwzięcia nie uda się zrealizować albo jego efekty nie będą zgodne z założeniami i ci, którzy kupili obligacje korporacyjne, nie otrzymają obiecanych odsetek.
Bardziej ryzykowne niż obligacje skarbowe są też fundusze inwestycyjne. W ich przypadku stopień ryzyka uzależniony jest od tego, w co są inwestowane środki pozyskane od kupujących jednostki uczestnictwa. Jeśli są to obligacje, zwłaszcza skarbowe, to ryzyko jest niewielkie, ale i możliwe zyski nie będą się wiele różniły od tego co zyskamy na lokatach czy kontach oszczędnościowych. Więcej można zarobić na funduszach akcyjnych, ale w ich przypadku znacząco rośnie ryzyko wahań kursowych, poniesienia straty.
O tym, że inwestowanie w akcje jest bardzo ryzykowne wie chyba każdy. Zwłaszcza, gdy ulegnie się, że przekonaniu, że dana branża będzie się nieustannie rozwijała i przynosiła zyski posiadaczom akcji firm, które w niej działają. Przykłady z przeszłości (np. dotyczące branży informatycznej czy nieruchomości) pokazują, że bańka spekulacyjna w końcu pęka, ceny akcji gwałtownie spadają i niedoświadczeni akcjonariusze, którzy zainwestowali blisko szczytu hossy, ponoszą dotkliwe straty.
Jeszcze bardziej ryzykowne jest inwestowanie w waluty i kryptowaluty. Pomnażanie pieniędzy na tych rynkach wymaga bardzo dużej specjalistycznej wiedzy, nieustannego śledzenia sytuacji i dużej odporności psychicznej. Z pewnością nie jest to propozycja dla początkujących inwestorów.
Własna strategia
Myśląc o pomnażaniu pieniędzy, ale nie chcąc zgłębiać tajemnic świata finansów, można zdać się na gotowe strategie/portfele inwestycyjne przygotowane przez instytucje finansowe, wybierając te najbardziej nam odpowiadające. Inna opcja, to samodzielne ustalenie pewnych zasad, np. kupno akcji spółek, które w minionych latach konsekwentnie wypłacały dywidendę akcjonariuszom lub nabycie jednostek ETF (rodzaj funduszu inwestycyjnego naśladującego ruch indeksów giełdowych czy koszyka określonych aktywów), by w ten sposób zapewnić sobie atrakcyjne zyski.
Najważniejsze, by oszczędzać, pomnażać swoje pieniądze i robić to rozważnie bez ulegania nachalnym reklamom, które przekonują do produktów, których istoty nie rozumiemy.